niedziela, 26 sierpnia 2012

Skwaśniała "śmietanka"

Kilka foto z Don Pedro del Pinatar robione o 6 rano, plaża jeszcze pusta, ale tłumy ludzi przebywają po drugiej stronie "molo" długiego ok 4 km, pokrywając ciało borowinami o konsystencji "błota" powstałego na wskutek naturalnych reakcji na dnie jeziora. Powierzchnia błotnego jeziora o głębokości nie przekraczającej 60 cm jest dość zimna, im więcej zbliżamy się do dna woda jest coraz cieplejsza, a przy samym dnie bardzo gorąca. Nabiera się do pojemnika bardzo gęste "błoto" i na specjalnie skonstruowanych mini-pomostach smaruje ciało w zależności od potrzeb.











10 km od Cabo Roig, znajduje się miejscowość San Pedro del Pinatar, gdzie znajdują się naturalne jeziora solankowe i borowiny. Kolor podczerwieni wody dają bakterie, które żyją w atmosferze o bardzo mocnym zasoleniu. Miejsce jest oblegane przez setki flamingów, jak i turystów z całego świata ze względu na prawdziwe termy na wolnym powietrzu dzięki wodzie hyper zasolonej jak i cudownym wpływie borowin na wiele przypadłości przedewszystkim reumatologiczno-dermatologicznych. A cały benefis dla zdrowia - całkowicie za darmo. Nie wiem jak szacują się ceny np. dwutygodniowego pobytu w SPA w Polsce, ale wiem, że w Belgii za 2 tygodniowy pobyt w takich cieplicach i zabiegi borowinowe kosztuje ok.4 tys.euro. Polecam wszystkim, którzy mają problemy reumatyczne czy dermatologiczne.











Co do samego pobytu....szkoda mówić. Jeżeli jeszcze tam wrócę to z pewnością nie w to samo miejsce, które pokochałam, a które niestety obrzydzili nam i innym Polacy i Anglicy, którzy żyją jak szczury. Śpią w dzień, a żyją w nocy. Anglicy nie piją, a chlają jak świnie, dzieci spędzają noce na dworzu w pobliżu drących się jak dzikusy rodziców. Polacy żyją podobnym rytmem z tą różnicą, że apartamenty, które wynajmują na wakacje zostawiają w opłakanym stanie, nierzadko okradając je przed wyjazdem. Wszystko im się przyda, od narzut na łóżka, po telewizory plazmowe. W opuszczonych apartamentach po skończonych "urlopach" zostawiają kupy śmieci walające się wszędzie, dziesiątki butelek po piwie i winie choć wszędzie w dyskretnych miejscach stoją kontenery na worki z odpadkami, szkło czy plastiki, utrzymane w stanie higieny do pozazdroszczenia.
Moimi sąsiadami było małżeństwo znanych i reputowanych psychiatrów z Warszawy z dwójką dzieci. Spali codziennie do 15.00, potem szli na plażę zahaczając o znajomych, też lekarzy. Wracali około 2 w nocy prowadząc "terapie psychologiczne" na balkonie do 5-6 rano, które wyglądały mniej więcej tak:
pani psychiatra zapijaczonym głosem

- jestes niemożliwy, zachowujesz się jak dziecko, pożerasz wzrokiem stół zamiast pożerać mnie       
 - kiedy Cię przytulam czy całuję, ty mnie odpychasz jesteś po prostu sukinsyn
- no jak mam ci zaufac i czy ty mnie jeszcze kochasz?
- dlaczego my sie prawie nigdy nie pieprzymy ...
- kurwa no powiedz coś zamiast milczeć.......
 Pan psychiatra paląc papierocha i popijając kolejne piwo:
- przestań mnie wkurwiać, masz jakieś zwidy
- odpierdol się w końcu......

Trzeciej nocy nie wytrzymałam, wyszłam na balkon ok.2.30 w nocy i spytałam "przepraszam, czy państwo macie problemy z bezsennością?". Odpowiedział mi pan doktor -  "tak mamy, a co się kurwa nie podoba?" Kiedy weszłam do środka dała głos pani doktor "a co się tej kurwie nie podoba, niech spierdala do kraju...." i w tym kontekście monolog pani doktor trwał jeszcze godzinę. Ciekawi mnie jak mają na imię ich dzieci - ok.16 letnia córka i ok.10 letni syn, pewnie K...a i Skur...syn.... Rano zadzwoniłam do właścicielki apartu, przyjechała za 15 minut, zostawiła list pod drzwiami, że jeżeli nie zaprzestaną nocnych hulanek to w ciągu 3 dni maja opuścić lokum i ona sama zawiadomi policję. Tu dodam, iż policja w Hiszpanii jest bardzo konsekwentna, potrafi takich gości wyprowadzić z walizkami na chodnik nawet o 4 rano i nie ma tłumaczenia. 3 dni był spokój ale już ostatnie dni koszmar powrocił i trwał przy akompaniamencie "british". Oto zdjęcie bardzo znanego, renomowanego psychiatry z Warszawy:

















Znajomi państwa doktorostwa pozostawili po sobie kilka worków odpadów, wysmarowane ściany tłuszczem, ketchupem, walające się śmierdzące nie wyrzucane pampersy doprowadzając sprzątaczkę do torsji....
Czy można się dziwić prostym Polakom, którzy wyjeżdżajcąc "za chlebem" kompromitują Polskę na każdym kroku, kiedy "VIPy" pokazują zagranicą takie chamstwo, prostactwo i zdziczenie?

PROMUJ

22 komentarze:

  1. Cześć Eliza, tego chama znam, powiem Ci na skype kto to jest, a poza tym cieszę się że już jesteś bo nie mial mi kto opublikowac wpisów :)))cmok

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek, ja też się cieszę i chętnie pogadam na S, ale nie interesuje mnie kto to jest. Absolutnie. Narazionko.

      Usuń
  2. Witaj Elizo - i dziwisz się,że kraj tonie w śmieciach kiedy mamy taką "yntelygencję". To pewnie synalek jakiegoś badylarza, co to w "wolnej Polsce" za tatusiowe pieniądze dyplom "likarza" dostał. Pierwsze pokolenie moherowo-styropianowe !! A co kujwa - psycholog ci on jest i basta !!! Pozdrawiam po urlopie !!!! P.S. - a w tym solankowym błotku to TY ??? Hm... całkiem nieżle !!!!! :-)))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Marcin, nie, to nie ja, trochę za młoda przyznasz...ale kto to jest nie powiem ha ha
    ps
    politycznie jutro albo pojutrze, bo jeszcze nie czytalam newsow, milego wieczorku

    OdpowiedzUsuń
  4. w.i.e.s.i.e.k @op.pl26 sierpnia 2012 20:18

    Gdzie się wiec podziała stara dobra "kindersztuba"
    W końcu większość mieszczuchów, to robotnicy, drobni kupcy i rzemieślnicy , którzy nic a nic nie różnią się mentalnością, wykształceniem, kulturą i zamożnością od mieszkańców wsi, skąd zdecydowana większość z nich się wywodzi.
    Drobnomieszczaństwo /to w pani Dulskiej świetnie zostało przedstawione/.
    Też nieszczególnie jest się czym chwalić jak się miało takich przodków. I nieszczególnie jest co wynieść z takiego domu. Ani kulturalni, ani wykształceni, ani zamożni. Jedyna zasada jaką wyznawali, to co ludzie powiedzą. A jak nikt nie widzi, to róbta co chceta.
    Bardzo podobnie jest z inteligencja, różniąca się jedynie zamożnością od przeciętnego drobnomieszczaństwa. Banda zakompleksionych, nowobogackich snobów i hipokrytów, mająca kompleks, że nie są arystokracją ani milionerami mającymi w swoich rękach jakieś wielkie biznesy.
    To o nich mawiano, że frak dobrze leży dopiero w trzecim pokoleniu. I to ich z detalami obsmarowała w swoich książkach Magdalena Samozwaniec. Też nie za wiele można było wynieść z takich domów, jeśli chodzi o kulturę, mentalność bądź obycie.
    W związku z tym, skąd współcześni ludzie mają wiedzieć jak się zachować w różnych sytuacjach? Od kogo niby mieliby się tego nauczyć?
    Teraz się dzieci zwyczajnie "chowie", to znaczy daje im się jeść, pić, wydziela kieszonkowe, odpowiednie do zasobów materialnych rodziców, ubiera się zgodnie z obowiązującą modą i spełnia inne, przeróżne zachcianki. Niczego w zamian nie wymagając, no, może żeby się tylko dobrze uczyli i potrafili zarabiać pieniądze.
    A kindersztuba?? Po co ona komu? W szkole mają lekcję wychowania i to powinno wystarczyć.
    To, co bowiem nazywamy wychowaniem, takim międzyludzkim, dawniej określanym jako obywatelskie, zaczyna się nie w szkole, ale właśnie w domu rodzicielskim. Inne systemy wychowawcze starają się wychować człowieka na tzw. porządnego obywatela, nie troszcząc się wcale o to, żeby został porządnym człowiekiem.
    Dlatego rola wychowawcza domu jest tak ogromna. Tam tylko bowiem wpajać można dziecku zasady, według których nie czyta się cudzych listów i nie wystawia fałszywego świadectwa, nie czyni źle bliźniemu, aż stanie się to wszystko imperatywem, czyli takim nawykiem moralnym na całe życie. Nie trzeba potem nigdy już o tym mówić, bo dobrze wpojone zasady życia i bycia na tym właśnie polegają, że się je stosuje, ot tak, zwyczajnie i po prostu. Tego czy tamtego nie robi się i koniec, i kropka.
    A ty miałaś pecha,zwyczajnego pecha, ze natrafiłaś akurat na chama,/lub chamstwo/ z "wykształceniem??" lecz bez "kindersztuby"
    Współczuje wiec tylko?

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż, kto z kim się wdaje, takim się staje..kit im w oko.Pewnie głębsza analiza jeszcze się pojawi. Z niecierpliwością oczekuję komentarzy na Pani blogu w związku minionymi wydarzeniami u nas w kraju wczasie Pani pobytu w Espanii. Inni, komentujący tutaj - także.Do przeczytania, by by! Żywiecki góral

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach, to bye! Piszę troche po omacku. Pardon.

      Usuń
  6. Witaj Eliz*** wieczorem,
    z słonecznym uśmiechem i kolorem.
    Gdy spotka się chamstwo na wywczasie,
    to zawsze
    jakiś nietakt i poruta z tego się wypasie.
    Nie pomoże dyplom i modna fryzura,
    gdy z szamba pochodzi osobista kultura.
    Zawsze z buta wyjdzie słoma,
    gdy w młodości wychowanie kuleje i chroma.

    Pozdrawiam i witam serdecznie*:))))))
    Jakże się cieszę , że już jesteś*)))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Elizo - to miałaś pecha z urlopem. Ale pociesz się,że w kraju nie jest lepiej. Na wczasy wybierają się teraz w większości prymitywni dorobkiewicze i dają pokaz "polactwa", że hej !!! Byłem niedawno w Ustroniu Morskim, gdzie kilku chamów z żonami lub kochankami chciało wszystkim narzucić swój chamski styl bycia. Skończyło się tym,że jeden taki na pozór spokojny Pan wstał od stolika, dał kilka razy solidnie po pysku chamowi i odtąd zapanował idealny spokój. O dziwo - na Policję nikt nie zadzwonił.A ferajna była tylko mocna w pysku. Jak takiemu robalowi walniesz to zaraz jest spoko !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kazik - chamstwo jest wszędzie - taka moda !!! Byłem z rodziną w czeskim Jachymovie. Gdybyś widział co wyprawiali tam Niemcy !!! Kilku piwoszy z Sudetenlandu wrzeszczało w knajpce jak stado rozwścieczonych małp. I o dziwo dwóch Polaków znających ich język - puściło im taką "wiąchę",że zapanowała "śmiertelna cisza" a Niemiaszki wyniosły się z knajpki nawet nie dopijając piwska - co świadczy,że mieli strasznego "pietra". Czescy kelnerzy postawili nam za to 3 kolejki "Jelinkowej śliwowicy" i prosili aby odwiedzać ich codziennie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karol - racja z tym chamstwem. Przyjedż no do Krakowa, zobaczysz Angoli - toż to kompletne bydło i moczymordy !!!!

      Usuń
    2. Krakus, witaj. Nie odpowiedzialam wczoraj bo po prostu padłam. Położylam się na chwilę na kanapie i wstałam przed chwilą, jestem nieprzytomna.
      Choć jestem z natury odważna, nie jechałam tyle km aby dać jednemu doktorkowi czy jego wulgarnej i niewyżytej zonie w mordę. Zreszta przez balkon raczej na 2 pietrze byloby trudno :) Angole jezdzą zagranicę się "wyzyć" bo u siebie za drogo to by ich kosztowało, do Krakowa nie przyjedżają z dziećmi. Pierwszy raz spotkałam się z takim rozwydrzeniem. Polacy już w Hiszpanii są postrzegani źle i to jest przykre że trzeba za nich świecić oczami. Angol w pijanym zwidzie coś odpysknie albo cię zignoruje, Polak zmiesza cię z błotem. Bylam na wielu urlopach w Polsce i nigdy nie spotkalam się z takim chamstwem, czemu poza krajem robią taki chlew? Czemu pokazują sie od najgorszej strony? Jednego poza Polską nie uda im się dokonac - a mianowicie przebic Angoli w chlaniu, ci to juz beczki bez dna!!!
      Milego dnia, ja idę się wykąpac bo czuję się jak krajan po libacyjnej nocy :)))

      Usuń
  9. To wprost bajeczna miejscowość, witaj Elizo :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj, zdjęcia cudowne.:)Piękne miejsce do wypoczynku. Na drugi rok musisz sprawdzać jednak listę gości, by uniknąć powtórki. Jednak czy to możliwe? Dlatego unikam znanych kurortów :)Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Alex, w zeszlym roku nie było problemów...Jezeli pojadę w to samo miejsce, bo jest super, to we wrześniu, nIGDY w wakacje. Narazionko, spotkamy sie na Skype wieczorkiem

      Usuń
  11. Eliza, znaczy się urżnęli się i potem skakali sobie do gardeł??? Eeee..., to nie było tak źle! Gorzej, gdy taki gwiazdor zatankuje w domu, żeby było taniej, potem dostanie ułańskiej fantazji i pójdzie rwać towary do pubu. Właśnie dlatego polskie biura podróży przydzielają do wycieczek opiekunów, żeby to przed nimi śmietanka robiła siarę. Łatwo nie jest być takim opiekunem. Przekonałem się, gdy kiedyś jeden z moich gości chciał robić awanturę w supermarkecie, bo węszył spisek w tym, że tamtejszy czytnik nie chciał czytać jego karty kredytowej. I niby facet był jednym z dyrektorów poważnej firmy i zjeździł pół Świata w delegacjach!!! I zaufaj mi, to nie był największy wstyd, jakiego się najadłem z powodu pomysłów moich gości, tyle że nie chcę tu przytaczać, bo jeszcze jakimś tragicznym zbiegiem okoliczności ktoś z nich Cię czyta i rozpozna siebie w tej opowieści i się na mnie obrazi- gdy zgadza się jeden fakt, może to być przypadek, ale gdy się będzie zgadzać pięć różnych historii, to ciężko na to liczyć.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Elizo !!!!Z tym zakłócaniem ciszy nocnej i w ogóle to różnie bywa. Swego czasu byłem na wczasach (FWP) w Szklarskiej Porębie - Średniej w domu wczasowym "Szklarka". Dom pamiętał czasy przedwojenne a i wyposażenie meblowe było w wieku emerytalnym - jak to w FWP w pierwszej połowie lat 1970-tych. Ktoś z inicjatywą gospodarczą przedzielił jeden duży pokój na dwa mniejsze - 2 osobowe. Do przedzielenia pokoju użyto dykty lub płyt pilśniowych na drewnianej ramie. Za ścianą rezydowało młodziutkie małżeństwo - zapewne w swej "podróży poślubnej". Za dnia dawało się jakoś wytrzymać, ale w nocy to był koszmar. Młodzi- mniej więcej co półtorej godziny-rozpoczynali nowy seans kopulacyjny, więc słyszeliśmy wszystkie odgłosy, pojękiwania i wyznania miłosne. Łoże młodych cholernie przy tym skrzypiało a sprężyny z materaca były w stanie agonalnym. I tak bite dwa tygodnie !!!! Nie chciałem w tak doniosłej chwili psuć młodym ich doznań, a dyskretne kaszlnięcia lub normalna rozmowa w moim pokoju wcale im nie przeszkadzała. Odtąd zawsze zwracam uwagę na to aby za sąsiadów na wczasach mieć ludzi,którzy już porywy miłosne mają za sobą.Inna rzecz,że takiej kondycji się nie spodziewałem, bo za dnia młodzi wyglądali raczej na takie chudziny zabiedzone, ale w nocy !!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))))))))))))))))) A byłeś z żoną?????????????????????Prepraszam jezeli pytanie niedyskretne ha ha ha

      Usuń
    2. Elizo - a bylem, bylem i przez pewien czas miałem wobec niej kompleks niższości. Kudy mnie było do tego młodego żonkosia !!!!! A viagry wtedy nikt nie produkował !!!! :-)))))))))))))

      Usuń
  13. Widocznie Elizo miałam szczęście. Ani Anglicy, ani Polacy, nie chlali i nie hałasowali po nocach w czasie mojego tam pobytu. Dopiero na dwa dni przed naszym odlotem zjawiła się czwórka młodych ludzi z Polski, którzy imprezowali na balkonie, ale też około pierwszej kończyli balangę.:-)))))))
    Tymczasem w pensjonacie w Karkonoszach t.z.w. trudna młodzież zareagowała na jedną uwagę i nie było z nimi kłopotu. Zastrzeżenia natomiast mam do wychowawczyń i wielu ich nie pedagogicznych działań.
    Pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanie, ja tez w lipcu nie mialam problemow w zeszlym roku w sierpniu przyjezdzają Irlandczycy.....
      Buziole

      Usuń
  14. Współczuję Ci.No,niestety,tytuł niczego nie gwarantuje.Z domu nie wyniesli niczego a dorosnąć do statusu albo nie umieją,albo nie chcą.Dyplomowana hołota i tyle.W zeszłym roku rozbiliśmy urlop na dwa etapy.W pierwszym pensjonacie byli niestety Polacy,dlatego szukając drugiego na widok polskiej rejestracji naciskaliśmy gaz.Drugi tydzień spędziliśmy z Czechami i Austriakami.Miło i spokojnie....Swoją drogą -wiele o ludziach już mówi to,że nawet na urlopie MUSZĄ się chwalić swoim zawodem,kretyni

    OdpowiedzUsuń

Na tym blogu hejt nie jest tolerowany.