niedziela, 1 marca 2009

MARZEC 2009 wszystkie wpisy

31 marca 2009
A hahary* żyją i gorzołe piją.................

Nic nie robić, nie mieć zmartwień, chłodne piwko w cieniu pić
Leżeć w trawie, liczyć chmury,
gołym i wesołym być
Nic nie robić, mieć nałogi,
bumelować gdzie się da
Leniuchować, świat całować,
Dobry Panie Pozwól nam
                                          

Kontrola policyjna wykazała, że poseł PiS Marek Łatas miał ok. 0.7 promila alkoholu we krwi.On sam tłumaczył,że choruje na cukrzycę i zjadł kilka jabłek, co spowodowało, że wykryto w jego organiźmie alkohol. Tłumaczenia Łatasa  nie były wcale najdziwniejszymi w historii polskiej polityki.
Mirosław Orzechowski po swojej wpadce z alkoholem napisał na swoim blogu, że
"zbyt dużo okoliczności składa się na próbę zdyskredytowania mojej osoby".
W sukurs koledze przyszedł Wojciech Wierzejski, który na swoim blogu napisał:"LPR przygotowuje się do wyborów do europarlamentu, prowadzimy rozmowy polityczne na szeroką skalę,jesteśmy blisko sfinalizowania tego przedsięwzięcia. I to drażni naszych przeciwników. Wiem, że będą potężne ataki. Takie jak ten ostatni".
Niewątpliwie największy atak przeprowadzili na Ligę wyborcy, którzy jakoś nie kwapią się do jej popierania, a zdawało sie, że w wyborach do europarlamentu Liga mogła sprawić niespodziankę. Teraz szanse na to mocno spadły. W 2007 roku dla LPR ciosem było 1,3 proc., a w 2009 już tylko 2,2 promila.
W równie oryginalny sposób wytłumaczono dziwne zachowanie Gabriela Janowskiego przed głosowaniem nad wotum nieufności dla Emila Wąsacza. "B.ministrowi podstępem zaaplikowane zostały narkotyki" - napisano w biografii zamieszczonej na stronie jego ugrupowania. Jak było naprawdę, tego do dziś nie wiadomo.
Były Prezydent RP, Aleksander Kwaśniewski w czasie wizyty w Charkowie miał problemy z poruszaniem się. Media sugerowały, że był nietrzeźwy. Kancelaria zdementowała te pogłoski twierdząc, że dziwne zachowanie prezydenta spowodowane było "pourazowym zespołem przeciążenia goleni prawej". B. prezydent przyznał, że pił wtedy alkohol dopiero pod koniec swojej drugiej kadencji.
Kwaśniewskiemu również zdarzyła się wpadka na jednym ze spotkań wyborczych LiD-u, zwalił wszystko na leki, które brał na tajemniczą chorobę filipińską. To był jego kolejny wkład w polską listę eufemizmów o tematyce alkoholowej.
W przeszłości, wśród polskich polityków dotkniętych chorobą filipińską było więcej przypadków, Marek Siwiec z SLD – na lądowisku w Ostrzeszowie w  1997 r. po wyjściu z helikoptera, ucałował ziemię i uczynił znak krzyża , media ujawniły, że polityk był wówczas pijany, Ryszard Kaczyński -poseł PiS, w 2006 spowodował wypadek samochodowy, miał 1,69 promila alkoholu we krwi, a najgłośniejszą „niedyspozycją”w tej kadencji Sejmu, zaszczyciła nas posłanka PiS-Elżbieta Kruk, na dziwną chorobę cypryjską nazywaną rowniez "meleksową" zapadł poseł PiS- Karol Karski, "radiomaryjną" -poseł Gosiewski, niektórzy politycy także podejrzewali u Gosiewskiego filipińską chorobę, jednak diagnoza ta nigdy nie została potwierdzona.  Kosecki i Biernat z PO zapadli na chorobę „nocne marki”
Stąd moja przestroga:
politycznym Wielkim Nauczycielom, Moralistom i Sejmowym Kaznodziejom, wszystkim politykom, którzy prawią na mównicy sejmowej i w TVN-ie kazania obywatelom - także tym, o których losie nie mają zielonego pojęcia, a z których podatków żyją - Wam też kiedyś może potknąć się noga.
                                     


**
Jest to określenie łobuziaka, w gwarze Śląskiej - celowo uzylam tej formy pisowni "h" a nie "ch" bo slaskie znaczenie slowa "hahar" lepiej odzwierciedla zachowanie polskich parlamentarzystow
Eliza (01:00)

27 marca 2009

Żydożerca KOBYLAŃSKI contra polskie media

"Wybitny działacz polonijny, bohater, prawdziwy patriota, obrońca polskiego honoru, hojny filantrop" - tak Radia Maryja chwali największego sponsora imperium o. Rydzyka, milionera z Urugwaju o „szemranej przeszłości” -  Jana Kobylańskiego.
Polski rząd jest innego zdania, z funkcji konsula honorowego Polski w Urugwaju odwołał go w 2000r. ówczesny szef MSZ Władysław Bartoszewski za działania szkodliwe dla kraju, w tym antysemityzm, a w grudniu 2007r. z tych samych powodów minister MSZ Radosław Sikorski zabronił naszym dyplomatom kontaktować się z Kobylańskim.

Przed sądem dla Warszawy-Mokotowa rozpoczyna się proces z prywatnego oskarżenia o zniesławienie.Ten proces to novum a  precedensem jest skala - na ławie oskarżonych zasiąść ma 19 osób, dziennikarze, reporterzy, publicyści i dyplomaci. Jest to rowniez proces bardzo skomplikowany - by prześwietlić życie Kobylańskiego, sąd będzie musiał sięgnąć po dokumenty i świadków z zagranicy. "Jeden cel przyświecał oskarżonym, aby przedstawić Jana Kobylańskiego jako szpiega, denuncjatora, fałszerza, cudzołożnika, oszusta, obozowego feldfebla, łapówkarza, megalomana, latynoskiego kacyka, niekompetentnego mitomana" mówi adwokat Kobylańskiego, mec. Lew-Mirski.
Kobylański i Lew-Mirski wszystkie zarzuty mają za kłamstwa, a publikacje za dowód spisku na dobre imię "Polaka-patrioty".

Ten proces stanie się forum debaty nad życiem Kobylańskiego, bo kwestionuje on publikacje na swój tematy sięgające czasów okupacji, a kończące się wsparciem w ostatnich latach dla Radia Maryja.
Paradoksalnie oskarżenie obrócić się może przeciwko Kobylańskiemu. Może wyjaśnić ciemne strony jego przeszłości. Pokazać typ Polaka-antysemity wraz z glebą dla takich postaw.
Sprawa koncentrować się będzie wokół przeszłości okupacyjnej Kobylańskiego, m.in. podejrzenie o szmalcownictwo, czyli zadenuncjowanie żydowskiej rodziny na Gestapo. IPN badał tę sprawę, ale jej nie rozwikłał.
Analizowana będzie obozowa przeszłość Kobylańskiego, prześwietlona zostanie droga, jaką Kobylański przebył z emigracji we Włoszech do Paragwaju, gdzie zbił fortunę za dyktatury gen. Stroessnera. Pod parasolem Stroessnera chronili się wówczas naziści, może sąd znajdzie też odpowiedź na pytanie, dlaczego Kobylański znalazł się na liście osób niepożądanych w USA?
Adwokat Kobylańskiego pytany przez dziennikarza na co przeznaczy prawie 2 miliony zł, których żąda jako zadośćuczynienie, zaznaczył że jeśli wygra przeznaczy na TV Trwam, zapominając, iż 5 minut wcześniej zaprzeczył jakoby Kobylański sponsorował Radio Maryja. Ale te nędzne 2 miliony dla biznessmena Rydzyka, to żadne pocieszenie, nie pokryją nawet 1/10 kosztów za odwierty do piekła, za które pilnie musi zapłacić.

Czytałam na jakimś blogu, że pewien internauta modlił się przez 7 lat do zdjęcia Rydzyka, po 7 latach zdarzył się cud, znikły mu hemoroidy ale znikł i portfel, Rydzyk być może powinien modlić się do portfela Kobylańskiego, być może długi za odwierty znikną, ale Kobylański nabawi się z pewnością hemoroidow.

23:00
Eliza (23:00)


"OŚ ZŁA" George Bush’a już nie smieszy, wręcz przeraża !!!

Siedem lat temu dla George Bush’a "ekskluzywny klub trzech": Iran, Irak i Korea Północna był "OSIĄ ZŁA", która wspierała terrorystów.
Następca Busha - Obama ma do czynienia z potencjalnie poważniejszym problemem jakim jest "OŚ DESTABILIZACJI". Liczy ona co najmniej dziewięcioro członków. Łączą ich nie tyle wredne intencje, co niestabilność, którą globalny kryzys finansowy pogłębia z każdym dniem. Niestety, tenże kryzys bardzo utrudnia Stanom Zjednoczonym reagowanie na nowe i stale rosnące zagrożenie. W minionym stuleciu trzy czynniki uczyniły przewidywalnym czas i miejsce wybuchu zorganizowanej śmiercionośnej przemocy. Pierwszy czynnik to dezintegracja etniczna , drugi to destabilizacja gospodarcza, trzecim był upadek imperiów .
Na Bliskim Wschodzie - obecne są od pewnego czasu dwa z tych trzech czynników: od dziesięcioleci szaleje konflikt etniczny. Trzeci czynnik - destabilizacja gospodarcza - powrócił w pełnym rozkwicie.
W tym roku po blisko 10 latach wzrostu, gospodarka globalna na pewno dostanie zadyszki, choć zapewne nie takiej jak na początku lat 30. Bez względu na to, jak nisko spadną stopy procentowe i jak wzrośnie deficyt, większość gospodarek odnotuje w br. wzrost bezrobocia i bolesny spadek dochodów. Takie ekonomiczne bolączki mają niemal zawsze geopolityczne konsekwencje. Już widać pierwsze symptomy zbliżającej się destabilizacji. Próby osłabienia Hamasu w strefie Gazy przez Izrael,  podsyciły płomień islamistycznego radykalizmu w całym regionie, zwłaszcza w Egipcie. A Iran nadal wspiera Hamas i szyitow z libańskiego Hezbollahu i kontynuuje program nuklearny, zagrożenie dla istnienia Izraela.
W sasiednim Afganistanie destabilizacja jest codziennością i  pacyfikację tego kraju utrudnia anarchia w sąsiednim Pakistanie. Indie oskarżają siły w Islamabadzie o udział w zamachu w Bombaju, szerząc psychozę wojenną. Nie zapomnijmy: pobrzękujące szabelki mają nuklearne ostrze.
Demokratyczne rządy w Kabulu i Islamabadzie są jednymi z najsłabszych na świecie. Do najpoważniejszych zagrożeń, jakie czekają w tym roku świat, należy zaliczyć upadek jednego z nich lub obu w klimacie narastającej przemocy. I kluczową rolę odgrywa kryzys gospodarczy, ciosem było załamanie się tamtejszej giełdy. Jednocześnie rosnącemu odsetkowi ogromnej populacji młodych mężczyzn zagląda w twarz widmo bezrobocia. Nie jest to przepis na polityczną stabilizację.
Rowniez w Indonezji, Tajlandii i Turcji, widać pierwsze oznaki kryzysu gospodarczego, który zaognia wewnętrzny kryzys polityczny. Nastepnym, jest plaga somalijskiego piractwa, wojna domowa w Republice Konga, przemoc w sudańskim Darfurze i sercu ciemności - Zimbabwe pod rządami Mugabe'go. "Oś destabilizacji" ma wielu członków. Można się spokojnie założyć, że w tym roku lista jeszcze się wydłuży.
Stany Zjednoczone, skoncentrowane na własnych problemach gospodarczych, nie wydają się gotowe przeciwdziałac  globalnej destabilizacji, bo stała się ona zbyt kosztownym luksusem.

Prognozy więc są oczywiste: skurczą się środki przeznaczone na zaprowadzanie porządku w świecie,  a zagraniczni inwestorzy zaczną domagać się większych zysków z kupowanych od USA obligacji albo zaczną pozbywać się dolarów, kupując inne waluty.
Ekonomiczna destabilizacja, plus etniczna dezintegracja, plus upadek imperium - łącznie to chyba najbardziej wybuchowa geopolityczna mieszanka.
Mamy teraz wszystkie trzy elementy. Wkraczamy w erę destabilizacji.
Eliza (08:00)

25 marca 2009


"OBSZCZYMUREK" WAŁĘSA
czyli nowy paszkwil autorstwa Pawła Zyzaka "Lech Wałęsa.Idea i historia"

Ojcowie chrzestni IVRP stanęli nad brzegiem Wisły, którą płyną współczesne dzieje Polaków, i zaczęli do niej sikać. Zdumionym rodakom tłumaczyli, że to pada deszcz odnowy moralnej. Polacy zorientowali się w czym rzecz i rozpostarli parasole. Pomimo iż powiał wiatr w twarze sikaczy, ci jednak w zaparciu i zacietrzewieniu nadal uprawiają swój proceder, nie bacząc na smród jaki się rozprzestrzenia wokół.
Rękami IPN i jej prezesa Kurtyki, w poszukiwaniu sensacji w dokumentach SB, uznawaniu jej papierów za jedyną prawdę dali wstęp do syntezy historii Polaków drugiej połowy 20 wieku, która miała wykazać, że bohaterowie nie byli tacy bohaterscy, zaś autorytety nie były rzeczywistymi autorytetami. Odsuwani i ignorowani politycznie przez lata,  dochodząc do władzy w 2005r wzięli swój rewanż w najbardziej nikczemny sposób, depcząc i plując na ludzi, którzy swoją odwagą i zdeterminowaniem oddali nam poczucie godności - którą to komuna unicestwiała - własnej wartości i wiary w przyszłość.  Najwścieklejszą  kampanię przypuścili na Lecha Wałesę, ukazując go jako agenta bezpieki. Do ataku na lidera "Solidarności" dołączyli dawni koledzy Wałęsy z pracy w Stoczni Gdańskiej, Andrzej i Joanna Gwiazdowie, Anna Walentynowicz i Krzysztof Wyszkowski. Jakie motywy popchnęły  byłych "towarzyszy broni" do oszczerstw i deptania ? czyżby  zazdrość ? niespełnione ambicje? danie posłuchu prowokacjom SB? być może poczucie krzywdy, że Wałęsa o nich zapomniał, gdy "na ich plecach" wspiął się na szczyty? kto wie? Tylko oni mogliby na to pytanie odpowiedziec. Niemniej odnosi się wrażenie, iż nie domyślają się , lub wolą się nie domyslać, Że SĄ GORSI OD BEZPIEKI, która przynajmniej nie powoływała się na strone moralną swoich działań, tłumaczyła się jedynie koniecznością dziejową zbudowania "najlepszego z ustrojów".
Ostatnio pojawił się na rynku księgarskim nowy stek bredni, haniebnych insynuacji i odrażających pomówień w postaci ksiażki młodego prawicowca z PiS – Pawła  Zyzaka , który tyle ze świata rozumie, ile starsi i bardziej uczeni od niego wtłoczyli do jego rozchwianego umysłu i na ile popchnęli go w obranym przez siebie kierunku tak, by nie znał żadnych granic i nie cofnął się przed żadną podłością. Tak rozumie oczekiwania na "prawdę historyczną", jakie zgłasza pokaźna część prawicowego mainstreamu. Idzie więc na całość, bo wie, że jedynie w ten sposób może się wkupić w łaski tych, którzy uważają, że w grze o pamięć Polaków wszystkie chwyty są dozwolone.
W "Lechu Wałęsie. Idei i historii" , taki jest tytuł tego "dzieła", nie znalazłam żadnych  faktów, których poznanie oparte byłoby na źródłach pisanych.
Zyzak dołożył szczególnych starań, by lata dziecięce i młodzieńcze polskiego laureata Pokojowej Nagrody Nobla nie były "obce i niezrozumiałe". Tak więc według Zyzaka nie jest prawdą, że Wąsaty Człowiek z Matką Boską w klapie pochodzi z rodziny religijnej. Podobno "podczas katechezy przygotowującej dzieci do Pierwszej Komunii Świętej 9-letni Lech, chcąc zaimponować kolegom, nasikał do kropielnicy z wodą święconą". Dalej było już tylko gorzej . Nie dość, że był na bakier z religią, nauka szła mu kiepsko i często popijał piwsko na murku koło sklepu, za co uzyskał przezwisko "obszczymurek". Był okrutnikiem i moralną zgnilizną. Wyparł się własnego dziecka, gdy żyło i nie zajął się jego grobem po śmierci. Na potwierdzenie tych "sensacji" nie przytoczono żadnego dokumentu lub innego dowodu. Wystarczyła imaginacja anonimowych rozmówców - jeśli takowi w ogóle istnieją.
Tyle "bestseller". Na nagrodę Pulitzer'a nie ma pan Zyzak co liczyć . Może medal z kartofla, kto wie, ale musi poczekać do jesieni aż urosną.
Twórcy IV RP wyrządzili w krótkim czasie wiele krzywd, czy wszyscy pokrzywdzeni znajdą w sobie tyle siły, aby kiedyś okazać im miłosierdzie i przebaczyć?
Obserwując poprzez media reakcje Lecha Wałęsy na kampanię oczerniania jego przeszłości, czasami sądziłam, że przesadza. Pytałam, po co reagować na pomyje? Dzisiaj nie tylko rozumiem oburzenie byłego prezydenta, który musi czytać na swój temat niewiarygodną wprost ilość bzdur i podłości. Całkowicie z nim się zgadzam, gdy oszczerców atakuje, posyła do sądów, by odszczekali swoje pomówienia. Jeśli odpuści im w jednej sprawie, wówczas uznają, że wolno już wszystko.
Ale jest i w tym procederze wina samego Wałęsy i innych naszych historycznych bohaterów. Dawno powinni opisać swoje wspomnienia, bo inaczej ich chwalebną przeszłość opiszą młodsi, którzy powynajdują w niej takie rzeczy, że ze śmiechu albo obrzydzenia  nie można będzie się pozbierać
Eliza (08:00)

23 marca 2009
TERMINATOR NAPIERALSKI

Jakich argumentów użył Grzegorz Napieralski, aby przekonać w końcu do kandydowania w eurowyborach Wojciecha Olejniczaka nie dowiemy sie z pewnością  nigdy,  ale, że udało mu się pozbyć na 5 lat swojego najgroźniejszego rywala na lewicy to pewniejsze niż w banku.  Nareszcie będzie niepodzielnie rządził w Sojuszu i przejmie wreszcie funkcję szefa klubu parlamentarnego .
Napieralski liczy również, iż Olejniczak zdobędzie mandat z dobrym wynikiem, wtedy Napieralski ten sukces przypisze sobie, bo to on namawiał Olejniczaka do eurowyborów, jeżeli jednak Olejniczak nie zdobędzie mandatu, to jego pozycja w partii najpewniej osłabnie i w tym wypadku również zyska Napieralski.
Napieralskiego wizja jednoczenia lewicy to wessanie przez SLD jak najwięcej lewicowego planktonu. Dla wzmocnienia potencjału lewicy to wizja raczej niekorzystna ,ale napewno korzystna dla rozwoju kariery samego Napieralskiego. W zeszłym tygodniu przyciągnął kolejnych dwóch byłych posłów SdPl do klubu Lewicy. Zawarł również sojusz z Polską Lewicą, Unią Pracy i resztą planktonu, grupującego się po tej stronie sceny politycznej.
Teraz czeka go bój wyborczy z Porozumieniem dla Przyszłości. Jeśli wygra - a wiele na to wskazuje - stanie się jedynym poważnym przywódcą na lewicy. SdPl i PD po kolejnych przegranych wyborach raczej się nie podniosą. Paradoksalnie, w zwycięstwie pomoże Napieralskiemu dobry wynik Olejniczaka. A jeżeli Olejniczak dokonał złego wyboru?? to już "po ptokach"!!  Wojtek nie masz powrotu, bo Napieralski przynajmniej na 5 lat, podpalił Ci ostatni most, przez tą rzekę już się nie przeprawisz, atakuj Brukselę.
Eliza (21:16)

21 marca 2009
TVP SKAŻONA NACJONALIZMEM

Prezes Farfał to pasjonat gry w szachy, oczywiście pole szachownicy musi być  biało-czerwone, to również  prawdziwy patriota. W pierwszym ruchu zmienił pionki na szachownicy,  pozwalniał wszystkich anty-polskich "szemranych" dyrektorów (czytaj: pisowskich) na ich miejsce zatrudnił w ramach oszczędności (sic!) LPRowcow i Wszechpolaków podwajajac kadry, teraz ruchem Karpowa,  zabiera sie do likwidacji – w ramach oszczędności! – TVBiełsat, bo po cóż wydawac pieniądze na niepolską telewizję, lepiej emitowac wieczorynki, polskie oczywiście (nie jakieś Tinky-Winky) i tylko dla polskich dzieci. Skrajny nacjonalizm wkracza wielkimi krokami do mediów publicznych. Nie wiem co robi rząd, ale taka sytuacja jest bardzo, ale to bardzo niebezpieczna.
Francusko-niemiecka telewizja ARTE właśnie z powodu poglądów Farfała zerwała umowę o współpracy z TVP.
U steru telewizji publicznej stoi człowiek z nacjonalistycznymi klapkami na oczach.
Po zagraniach nacjonalistycznych przyszła kolej na eurosceptycyzm.
Od stycznia br. odwiedza Polskę Irlandzki eurosceptyk Ganley i razem z tutejszymi eurosceptykami - głównie działaczami LPR - zbudował polski oddział "Libertas" – pisałam na ten temat:27 stycznia w art."Husarzy LPR szturmuja Europarlament".
O wizycie Ganleya w Polsce szeroko poinformowała TVP Info, a transmitowania jego piątkowej konferencji zażądał osobiście prezes Farfał, ba, zmusił Piotra Kraśko do przeprowadzenia wywiadu z Ganley’em, po odmowie Hanny Lis.  Było to wydarzenie ważniejsze dla Farfała niż szczyt w Brukseli. Jedynie TVN 24 i Polsat News zrezygnowały z relacjonowania tego wydarzenia.
Strach pomyśleć  o trzecim ruchu na szachownicy – naofaszystowskim, bo napewno nie będzie to zamawianie piwa.
Otrzymałam wczoraj dwa e-maile, jeden z Kanady drugi z Austrii, zachodzę w głowę dlaczego zostały wysłane do mnie, nie jestem ani publicystą, ani dziennikarzem, być może te osoby czytają mego bloga? nie wiem, niemniej dają wiele do myślenia , przytoczę fragment
:
„TVP Polonia miała swoje własne programy, przeznaczone właśnie dla polonii, ale wydają się one zanikać i są zastępowane nieciekawą publicystyką i kłócącymi się politykami. Programy takie jak "Dzika Polska", "Podróże Kulinarne Makłowicza" czy też "Podróże po Polsce" uczyły historii -nie tylko polskiej - i pokazywały zakątki Polski, których wielu Polaków, nawet tych mieszkających w kraju nie widziało, takie programy zachęcają do podróży, ale czy rodak, który nie był w ziemi ojczystej od 20-30 czy 40 lat zdecyduje się na podróż do kraju, w którym mordują, molestują, w którym skandal goni skandal, gdzie służby specjalne szpiegują polityków, gdzie złodziej goni złodzieja, za każdą rogatką siedzi Żyd, mason, cyklista?? Takie Newsy zaczyna serwować Farfal, ale jaki to ma cel Bóg jeden raczy wiedzieć, napewno nie zachęci to Polaków do odwiedzin swoich korzeni". Tyle Ewa z Kanady.
Miła Ewo, być może Farfałowi o to chodzi, Polska dla Polaków, dla tych w kraju, bo ci "ze swiata” czy „zgniłego zachodu” to tym w kraju we łbach mogą poprzewracać  i trudniej będzie nimi manipulowac, ale pan Farfał & Spółka, nawet ta 2,2% alkoholu z Orzecha we krwi, mogą wsadzic sobie palec w oko, bo primo – Polacy są dziś bardziej dojrzali i dmuchają na zimne szybciej niż 20 lat temu, secundo – już taki jeden był w Europie, marzyło mu się zbudowac Wielkie Niemcy, jak skończył każdy wie, tak że panie Farfał, mrzonki LPR-u i Wszechpolaków pozostaną w sferze marzeń, więc nawet nie musicie zakładać alarmu w waszych domach, żaden złodziej nie włamie się żeby wam te zgniłe marzenia ukraść i niech już tak zostanie.
Eliza (23:50)

20 marca 2009

KIJEM W MROWISKO

Papież Benedykt16 pojechał z pielgrzymką do Afryki. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie słowa jakie tam wypowiedział -  "epidemii AIDS nie można pokonać dystrybucją prezerwatyw, które wręcz zwiększają problemy". Papież potwierdził więc kontrowersyjne nauczanie Kościoła Katolickiego, kontynuując linię wyznaczoną w tej kwestii przez Jana PawłaII. Słowa papieża spotkały się z dość małym zainteresowaniem w samej Afryce, gdzie katolickie organizacje dobroczynne często popularyzują prezerwatywy wbrew oficjalnej linii hierarchów. Mówił też, że najlepszym zabezpieczeniem przed chorobą jest wierność lub wstrzemięźliwość, a nie rozwiązłość. Takie słowa trafić mogą w 21 wieku tylko pod kurczącą się „publiczkę” Koscioła Katolickiego, to znaczy tych co już używać prezerwatyw nie muszą. KK już dawno narzucił wiernym, aby za dużo nie myśleli, bo myślenie męczy, więc kosciół ich wyręczy i będzie myślał za nich. W przeszłości seks był "owocem zakazanym", dziś KK zrobił z zagadnienia seksualności -TABU. Ale skoro nie prezerwatywy w walce z AIDS, to co? Papież wymodli chorym zdrowie? A może mają sobie na supełek zawiązać?
Ostatnio, przyznając się do błędu w sprawie lefebrystów, papież obalił własnoręcznie dogmat nieomylności papieskiej. W cywilizowanym świecie "wolni słuchacze" KK są coraz mniej liczni, ale to jeszcze nie powód, aby jechać na Czarny Ląd ogłupiać Afrykanów. Widocznie dla KK i na bezrybiu rak rybą.
Biblia mówi – "jest czas żeby dzieci się rodziły i czas żeby ich nie było". Czyżby Biblia nakłaniała do aborcji? nakazywała wstrzemięźliwość?, a może jest to propozycja antykoncepcji? Nic nie mówi, że Bóg zakazał używać prezerwatyw, chyba, że było to na trzeciej tablicy, która się Mojżeszowi stłukła(sic!!)
Reasumujac, uważam, że Kosciół Katolicki nie ma monopolu na tłumaczenie Biblii, bo odszedł już bardzo daleko od słowa bożego, kopiąc tym samym swój własny grób.


http://xaxaxaillus.canalblog.com/images/non_au_sida.jpg

                                      

Eliza (00:12)

18 marca 2009

CZYŻBY TUSK PRAŁ LEPIEJ NIŻ "DIXAN" ?

Misiak uprzedził Tuska i odszedł z klubu i partii
Wczoraj po południu senator Tomasz Misiak złożył rezygnację z członkostwa w Platformie Obywatelskiej i klubie parlamentarnym tej partii, to honorowe rozwiązanie. Wcześniej Donald Tusk
zapowiedział, że będzie wnioskował o usunięcie senatora Tomasza Misiaka z klubu PO i z samej partii. To realizacja wcześniejszej deklaracji Misiaka, który w TVN24 zapowiedział, że wystąpi z wnioskiem o wystąpienie z PO.
Dla przypomnienia-Tomasz Misiak przewodniczył senackiej komisji gospodarki narodowej, która pracowała nad specustawą stoczniową i zgłaszał do niej poprawki. Później  firma Work Service, której Misiak jest współwłaścicielem, bez przetargu dostała zlecenie na usługi w ramach tej ustawy. W poniedziałek Misiak oddał się do dyspozycji władz PO, we wtorek zrezygnował z koordynowania kampanii wyborczej PO do europarlamentu. Sam jednak - jak mówił - nie ma sobie nic do zarzucenia. Tusk chciał, by senator opuścił klub PO i partię. Osobiście dodam kilka słów, które tu i tak nie mają żadnego znaczenia, uważam jednak, iż jako obywatel mam prawo do krótkiej analizy takich sytuacji. Uważam,że Premier zbyt "w goracej wodzie kąpany" ostatnimi czasy, mam na myśli decyzje w sprawie np. ministra sprawiedliwości – Cwiąkalskiego, nadal uważam decyzje premiera za niesłuszną i krzywdzącą dla byłego już ministra, chęć przycięcia skrzydeł posłowi Palikotowi, rozgrzeszenie w ekspresowym tempie koalicjanta, PSL-u, i vice-premiera Pawlaka, którzy to nepotyzm (modne słowo w ostatnim czasie)uważają za coś normalnego, jak i decyzja i życzenie Premiera Tuska, aby Misiak usunął się w cień, bo nie jest to odpowiedni moment na robienie rysy Platformie. Myślę, że nie przesadzę jeżeli powiem iż mnie osobiście wcale takie przypadki jak PSLu, Pawlaka czy Misiaka w bucie nie uwierają, nie czuję się jako obywatel zdemoralizowana, bo cóż mnie obchodzi, że jakiś poseł czy senator prowadzi firmę, jeżeli ma zdrowie i czas na prowadzenie działalności na wielu frontach, nie łamiąc prawa?  Dla mnie najważniejszym jest to czy taki Misiak jako senator dba o moje interesy, jako obywatela , aby jako obywatelowi żyło mi się łatwiej i lepiej, po to przecież na nich głosujemy. Premier Tusk na wtorkowej konferencji wspomniał, że najlepiej aby tacy ludzie wchodząc do Parlamentu czy Senatu, oddawali swoje biznesy firmom windykacyjnym, ale nie powiedział, że moda na takie firmy jeszcze w Polsce się nie przyjęła, jest ich znikoma ilość. Nie widzę też potrzeby, aby rodziny posłów czy senatorów musiały usuwać się w cień czy pozostawać bez pracy przez 4 lata, mając wykształcenie i predyspozycje, tylko dlatego, że ich kuzyn, mąż czy teść został posłem czy senatorem. To jakiś absurd, przecież dziś nie można mieć zaufania praktycznie do nikogo,więc jeżeli członek rodziny ma predyspozycje i ma się do niego zaufanie, nie widzę moralnie przeszkód w zatrudnianiu tych ludzi w otoczeniu ministra, senatora czy posła. Wytworzyła się w polskiej polityce paranoja wciskania nam na siłę, że musimy być swiętsi od Papieża, a przecież my Polacy zawsze byliśmy trochę amoralni, a teraz politycy chcą abyśmy byli kryształowi, przecież nikt zdrowy na umyśle nie uwierzy w tą GIGANT-HIPOKRYZJĘ!! i przychodzi mi na myśl stara reklama z telewizji z początków lat 90-tych - "proszek DIXAN pierze bielej od bieli”  - odnoszę wrażenie, że Donald też ją kiedyś oglądał...........
Eliza (09:00)

02 marca 2009
 
PRZERWA W PISANIU DO 23 MARCA 2009



                       





    Za to ze jestescie, za cierpliwosc w czytaniu moich refleksji, za wszystkie komentarze, mile slowa i za to ze wrocicie tutaj za 3 tygodnie
                                KOCHAM WAS !!


 z szacunku dla moich czytelnikow na okres przerwy w pisaniu komentarze beda wylaczone  
Eliza (23:09)