niedziela, 29 maja 2016

Kompromis






Jarosław Kaczyński i obsługujące go grono wyrobników traktuje słowa nie tyle zgodnie z ich encyklopedycznym znaczeniem, co z bieżącym zapotrzebowaniem. 
Absmak, niebywała podłość, zdrada o świcie, demokracja. To wszystko słowa, które można używać, jako maczugi, wyzwiska lub elementu pognębienia wroga. Słowa mają takie znaczenie, jakie jest potrzebne akurat w tym momencie. 
Czyż skandowane przez Solidarnych 2010 „Ojciec w ORMO, synek w KODzie, demokracja zawsze w modzie” nie brzmi jak stek wyzwisk, w którym DEMOKRACJA jest najgorszym? Czy obywatele z dodatkiem „gorszego sortu” z zderzeniu z prawdziwymi Polakami nie brzmią jak wyzwisko? 

Dlaczego to pisze? Bo teraz jak dzieci nabieramy się na słowo KOMPROMIS. Petru widzi światełko w tunelu, Kamysz idzie na spotkanie "bo trzeba rozmawiać", a Mateusz Kijowski rozważa w felietonie, że trzeba pobrudzić buty idąc przez błoto. 
Dla nich wszystkich słowo "kompromis" oznacza to, co oznacza w cywilizowanym świecie dla Kaczyńskiego, oznacza tylko i wyłącznie nazwę gambitu. 

Gra jest banalnie prosta. Trzeba wymawiać słowo "kompromis" odpowiednio często. Trzeba zmusić opozycję, w tym KOD do odmiany słowa "kompromis" przez przypadki. Trzeba zmusić liderów opozycji do samo-negocjacji, zastanawiania się gdzie ustąpić, a gdzie nie.
Zabawa polega na tym, że opozycja negocjuje w ramach monologu wewnętrznego, a Kaczyński tylko ustami swoich poddanych powtarza słowo "kompromis".

Gambit polega na poświęceniu odrobiny z wizerunku by wygrać rzecz najważniejszą. Czas. To nawet nie jest specjalnie śmiały gambit. Kaczyński poświęca pionka, nie figurę. W zamian zyskuje bezcenny czas. Gra idzie, bowiem o dotrwanie w tym cyrkowym tańcu do lipcowych wydarzeń: szczytu NATO w Warszawie i Dni (kościelnych amatorów) Młodzieży. Trzeba jeszcze poudawać przez miesiąc, poodmieniać słowo "kompromis" i porobić kretynów z naiwniaków z opozycji i z własnych urzędników.  Gdy opadnie kurz po twardzielach z NATO, gdy natchnięta słowami miłości bożej młodzież rozjedzie się do domów, żaden kompromis nie będzie już potrzebny. Frajerzy, którzy dziś dają się nabrać, wyrażą zdziwienie brakiem chęci porozumienia i brakiem kompromisu. Kaczyński znajdzie inne dobre słowo. Może to będzie "przyspieszenie", może "ostateczne rozwiązanie" a może jakieś inne akuratnie pasujące. 

Dlatego dla nas wszystkich słowo "kompromis" musi oznaczać to samo. Dlatego mamy miesiąc by zmusić siły wrogie demokracji do KOMPROMISU a nie grania kompromisem. Dlatego nie ma co szukać żadnych światełek, nie ma co rozważać kwestii ubłocenia stópek tylko twardo żądać przestrzegania Konstytucji. Bezwarunkowo. Potem możemy zawrzeć kompromis.


środa, 18 maja 2016

Becia, sama Przeproś i Spierdalaj !!






" Polska i Węgry - te dwa kraje, które nie byłyby wolne, gdyby nie Stany Zjednoczone i długa zimna wojna - teraz zdecydowały, że demokracja to dla nich zbyt wielki problem i wolą przywództwo na wzór putinowski. Dajcie nam autorytarnego dyktatora i trzymajcie z daleka obcokrajowców. Brzmi znajomo? - pytał retorycznie Clinton"

"Słowa Billa Clintona krzywdzące i nieuprawnione" - twierdzi Szydło i oczekuje przeprosin od byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych


Taaaa, było szopek nie robić, wyroki TK publikować, dyplomatołkowi zabronić wypowiadać się publicznie, bo to idiota, a pijaczynie ze Starej Miłosnej zabronić zabawy w drwala, to by teraz Clinton tylko po Orbanie jechał, a Polskę stawiał za wzór.
A może Becia powiesz swojemu szefowi żeby przeprosił Polaków za "gorszy sort, złodziei, gestapo, animalnych..."itp Co, boisz się, tłuku?

Bill w niczym nie przesadził. Ten rząd wprowadził Polskę na drogę do dyktatury. To proces, który już się rozpoczął i w tym kierunku zmierza. Jednym z jego celów jest zmiana ordynacji wyborczej marginalizującej wszystkie partie za wyjątkiem PiS. Czasem odbywało się to brutalniej, poprzez delegalizację konkurencyjnych partii i wysyłanie ich przywódców do "wesołych miasteczek" zwanych GULAGAMI. Dzisiaj takimi metodami zrobić się nie da, są inne, bardziej wyrafinowane, których jesteśmy świadkami w praktyce. Wszyscy trąbią, że łamią demokrację, a oni swoje. Pieprzą te swoje banialuki jak nakręcone katarynki. To już jest nie tylko nudne,  te kretyńskie tłumaczenia i szopki jakie odstawiają te PiSie zgniłki, prowokują odruch wymiotny, a od "afery Hofmana" totalne obrzydzenie, pogardę i nienawiść.

Polska była w Europie dość silnym graczem, a teraz staje się pośmiewiskiem. I o to właśnie chodziło, zaszkodzić Polsce. Największy wróg Polski to Kaczyński. Takich zdolności transformowania wszystkiego na niekorzyść własnego kraju, jakie Kaczyński posiada, nie posiada chyba żaden inny człowiek w naszym kraju. Zaraza zza Buga...


Dziś z pewnością mają wytyczne dot.B.Clintona. we wszystkich programach będą kazać się przepraszać. 

Wczorajsze nazwanie przez Morawieckiego w programie M.Olejnik - wybór między Trumpem a Clinton - wyborem między dżumą a cholerą świadczy o kompetencjach dyplomatycznych i politycznych tego towarzycha. Mam ogromną nadzieję, że Hillary zostanie prezydentem USA i z troską odniesie się do sytuacji politycznej w Polsce. 

Thank you very much Bill, że wsparłeś Polaków.

Z ostatniej chwili - Komisja Europejska ogłosiła dzisiaj, że daje Polsce 5 dni na uregulowanie sprawy TK. Polskezbaw ma ciężki orzech do zgryzienia.... a tu nie ma czym gryźć...

promuj



wtorek, 10 maja 2016

Rolniku szukaj kłonicy





Państwo będzie teraz decydowało, czy i w jaki sposób rolnicy po rozwodzie mogą podzielić się ziemią lub gospodarstwem. To konsekwencje niedawno uchwalonej ustawy o obrocie ziemią. Kolejny bubel. Tak to jest jak się w nocy tworzy prawo. Im nie zabrakło wyobraźni, im zabrakło oleju w głowach.. 

Nowa ustawa przewiduje, że można zbyć ziemię lub gospodarstwo tylko rolnikowi indywidualnemu, ale musi on spełniać konkretne wymogi. "Musi mieć odpowiednie wykształcenie, być właścicielem innego gospodarstwa rolnego i mieszkać w danej gminie przez pewien czas". A jeśli małżonek nie spełnia tych wymogów, wtedy zgodę na przekazanie ziemi czy gospodarstwa byłej żonie czy byłemu mężowi będzie musiał wrazić sam prezes Agencji Nieruchomości Rolnych! 

Według nowego PiSiego prawa, były małżonek po rozwodzie staje się również "osoba obcą", wylatuje więc z kolejki osób przewidzianych do nabycia ziemi lub gospodarstwa. Jeśli były małżonek to obca osoba to w takim razie nie powinno być przypadków płacenia alimentów na byłego współmałżonka. Również przez nową ustawę rolnicy utracą zdolność kredytową w bankach bo ziemia będzie mała wartość tylko patriotyczną. Zaskakujące? To są jeszcze tacy których coś zaskakuje? 

Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nowa ustawa nie jest szkodliwa dla mafii w czarnych sukienkach.

Jak widać państwo totalitarne Jarosława Kaczyńskiego ma się wtrącać do wszystkiego - od żłobka, do nagrobka, a właściwie, od poczęcia. Teraz nocą przegłosują to samo w stosunku do robotników, a poźniej urzędników, itd. Potem tylko czekać na dyby przed kościołami, za nieuczestniczenie w kościelnych czarach.

Vivat Dojna Zmiana!
Każda nowa ustawa jest nieprzemyślana i powoduje nieoczekiwane skutki. Pośpiech i bylejakość to znak firmowy PiSiego rządu.
Ci co zagłosowali na PiS i ci co nie poszli na wybory - dobrze wam tak- niech wam tak dadzą w dupę, że wam uszami wyjdzie. 













promuj
                                           KOMUNIKAT  

niedziela, 1 maja 2016

Gdzie się podziały tamte pochody?





Piękne święto - święto 1 Maja, zostało u nas zohydzone w PRL-u. Zamieniono je w żałosną szopkę. Zastraszani uczniowie, robotnicy, chłopi, urzędnicy po sprawdzeniu listy obecności w miejscu zbiórek albo czmychali w krzaki, albo karnie maszerowali pod okiem kapusiów. Partyjna nomenklatura okupowała wyniosłą trybunę. Towarzysze machali jak marionetki z teatru "żywych trupów" z Moskwy. Zawłaszczone w PRL-u Święto Pracy próbowała odzyskać "Solidarność", także ta zdelegalizowana w stanie wojennym. Reaktywacja Święta Pracy się nie udała, polityczna działalność "Solidarności" ostatnich lat zniechęciła do pięknego słowa pisanego "solidarycą". Pod takim sztandarem ludzie już nie chcą maszerować.

Realistycznie, dzisiaj, jesteśmy członkiem Unii. Ja się czuję patriotą unijnym i bolą mnie, podsycane przez kato-narodowców sztandarem "patriotyzmu" złe wspomnienia z przeszłości, konflikty z Niemcami, w szczególności. Przy takiej narodowej interpretacji "patriotyzmu" jestem przeciwniczką. "Nasz" patriotyzm, (tak rozumiany), dla innych jest zwyczajnym nacjonalizmem. By przeżyć silne emocje we wspólnym marszu, dziś trzeba jechać do Berlina, Oslo, Brukseli czy Paryża. Tam jest jeszcze jakiś socjalizm - prawdziwy i z ludzką twarzą, jak to w kapitalizmie.

Ja z nostalgią wspominam pochody z tamtych lat, to było moje święto, święto ludzi pracy.A co mamy dziś w Polsce? Dziś ludzie są katowani nowymi wynaturzeniami, jak procesjami, paraliżującymi życie miast w Polsce, znosić transmisje na każdym kanale tv z beatyfikacji i innych katolickich brewerii urządzanych na rzecz KK za pieniądze podatników. Także ludzie zaczynają mieć dość rządów prawicowych kato-dewiantów. Zatraca swój sens i wiara w Boga wykorzystywana przez biznesmenów w sutannach.

PiS i Kaczyńscy przy pomocy KK a przedewszystkim Rydzyka i jego "fanów" z Episkopatu, znieksztalcili i obrzydzili wszystko co wartościowe, w tym patriotyzm. Zawłaszczyli to pojęcie definiując je jako krzykliwe pokazówki, kłótnie, chorą megalomanię, urobienie wszystkich obywateli na jedno kopyto, duszną atmosferę zamkniętego polskiego tygla, pełną podejrzeń, kozłów ofiarnych i grzebiacą w starych szafach, burzącą pomniki, niszczącą pamiątki dziejów w imię "jedynej racji". Taki patriotyzm to coś śmierdzącego między nacjonalizmem, a faszyzmem i takim czymś nie wstyd się brzydzić.

Dlatego dziś, mityngi z okazji 1 Maja, są dla mnie więcej warte niż te wszystkie fałszywe rocznice i parady ku czci.... no wlaśnie?


                                   KOMUNIKAT